dla Marty :))
Chodzisz do szkoły.. Do której chodzi Nathan podkochujesz
się w nim, ale co z tego on cię nie zauważa.. Jesteś sama nie masz żadnej
przyjaciółki na długich przerwach przesiadasz w bibliotece.. Pech, że pani
zachorowała.. Biblioteka zamknięta.. W takim przypadku zawsze stałaś w koncie
na korytarzu.. Nathan stał z kumplami na polu postanowiłaś, że podejdziesz
trudno wyśmieją cię i tyle gorzej być nie może.. - Powoli podchodziłaś doszłaś
i się przywitałaś
- Cześć – powiedziałaś do wszystkich wszystkich potem
zwróciłaś się do Nathana
- Nath możemy pogadać – on popatrzył na Ciebie i się zaśmiał
pod nosem
-Możesz mówić przy nich – i wskazał na kumpli
-Ale ja chce na osobności.
-…Mowisz czy nie?- Zapytał po chwili milczenia
- chce ci powiedzieć, że cię kocham i że za niedługo
umieram! – Wykrzyczałaś mu w twarz Nath się zaśmiał z kumplami a sam po chwili
spoważniał widząc twoje łzy w oczach..Uciekłaś biegłaś przed Siebie.. Zdziwiło
cię, że pobiegł za Tobą. Złapał za rękę.
- Zostaw mnie ! Chce
być sama – krzyczałaś mu prosto w twarz po raz drugi.
-Uwierz mi nie chcesz – powiedział ze spokojem i cię
przytulił ty się po chwili go odepchnęłaś od siebie.
-[T.I] to prawda, co mówiłaś?
- nie pryma arlilis – powiedziałaś poważnie i spuściłaś
głowę a on cię chwycił za rękę
- ale ty..Nie umrzesz prawda? – Zapytał drżącym głosem
-umrę no i co z tego !
I nikogo to pewnie nie obchodzi!
-Mnie to obchodzi! – Powiedział z podniesionym głosem
-Tak? Jak ty mnie nawet nie lubisz.
-A skąd ty możesz wiedzieć, co do Ciebie czuje!
Popatrzyłaś na niego trochę.. Zaszokowana?
- No, co tak patrzysz.. Podobasz mi się od dawna a teraz gdy
to powiedziałaś.. ja nie chce żebyś umierała.. słyszysz !
- To znajdź mi serce – odrzekłaś z obojętnością
***DZIEŃ PRZED OPERACJĄ ***
Ty: Kocham Cię
Nath: Ja bardziej.
Ty: Jutro będę mieć operacje na serce
Nath: Wiem, wszystko będzie dobrze – i cię przytulił
najmocniej jak umiał
***PO OPERACJI**
Otwierasz oczy i widzisz najlepszego kumpla Nathana
Ty:Gdzie on jest !? – zapytałaś i rozglądałaś się po Sali
jak oparzona
Jay: Nie wiesz, kto był dawcą serca?
Rozpłakałaś się.. Teraz już jak go nie ma to ty też nie
chcesz żyć.. Jay siedział z bananem na twarzy..
- Co cię ta śmieszy! – Zapytałaś przez łzy
- Żartowałem. Głupia, poszedł do kibla – odpowiedział Jay i
w tej chwili w drzwiach ujrzałaś swojego ukochanego..Który widząc cię zapłakaną
podbiegł do Ciebie i cię przytulił i pocałował czule w usta.
Gdy doszłaś do Siebie po operacji wypisali cię do domu
miałaś jeszcze poleżeć w domu i jak już miałaś pozwolenie lekarza poszłaś do
szkoły.. Nathan na każdym kroku cię pilnował żebyś się nie przemęczała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz